sobota, 24 grudnia 2016

Pietrozawodsk - Karelia

Karelia (fin. Karjala) – kraina historyczna w północno-wschodniej Europie, rozciągająca się między Morzem Bałtyckim a Białym, zamieszkiwana przez lud Karelów.
Pietrozawodsk, Petrozawodzk (ros. Петрозаводск, karel. Petroskoi lub Zavod, fiń. Petroskoi, w latach 1941-1944 - Äänislinna) – miasto w europejskiej części Federacji Rosyjskiej, stolica Republiki Karelii. Port nad jeziorem Onega. Ludność: 272,1 tys. mieszkańców (2014). Tyle wikpedia.


O tym, że wjechalismy w Karelii wiemy z tablic zawieszonych nad drogą, nie da się ich nie zauważyć


Ale gdyby nawet ich nie było, to od razu widać, że coś nie tak z typowym do tej pory rosyjskim krajobrazem i jest tu trochę inaczej... To, że teren pagórkowaty, lasy i bagna to nic.


Co się rzuca w oczy to brak na poboczu wrzechobecnych  do tej pory wielkich krzaków barszczu sosnowskiego. Tutaj go nie ma zupełnie. Na poboczach rośnie trawa, i trawa ta w dodatku jest strzyżona - co widać i po trawie, i po brygadach ludzi z kosami spalinowymi obecnych na poboczach. Jest ładnie, a nawet pieknie.


 Sam, w sobie Pietrozawodsk nie jest ładny. Typowe komunistyczne zabudowania. Jest parę chyba starszych drewnianych budynków, które wyróżniają się wśród innych betonów wokół nich.



Patrząc na plakaty widać, że komuniści w mieście trzymają się dobrze.


Transport miejski nie jest w najlepszym stanie.



Ale jest coś, co upiększa to miasto. Tym czymś jest jezioro Onega, i nabrzeże tego jeziora.


Z różnymi dziwnymi rzeźbami na nabrzeżu.




Z  bardzo dobrze wyposażoną siłownią na świeżym powietrzu.


Nigdzie nie widziałem kąpiących się w Onedze, nie wiem z jakiego powodu. Żeby się wykąpać mieszkańcy Pietrozawodska jeżdżą jakieś 20 km poza miasto, gdzie w lasach są mniejsze czyste jeziora, z bardzo zimną wodą. No ale czego oczekiwać na dalekiej północy.


Do Pietrozawodska nie przyjechaliśmy ani dla jego uroków, ani po to żeby zobaczyć jedno z największych jezior w Europie. Przyjechaliśmy tu żeby zobaczyć...


Pomnik dwóch bohaterów radzieckiej kreskówki z dzieciństwa ??

No raczej, też nie.

Mieszka, tu siostra mojej żony, oraz..

Jest tu port z którego najłatwiej dostać się na Kizhi. O czym w następnym odcinku.




środa, 21 grudnia 2016

Ustye-Kirovskoye - powrót do przeszłości

W kolejce na granicy estońsko-rosyjskiej, tuż za naszą Fiestą stały dwa, bardzo dobrze przygotowane do wyprawy po drogach i bezdrożach klasyczne Land Rovery na polskich numerach. W porównaniu do nich, nasza nie nowa już, przeładowana Fiesta z bagażnikiem na dachu wyglądała cokolwiek skromnie. Odsikując na poboczu naszego 3 letniego Tomasza spoglądałem na nie z zazdrością. Taką maszyną to można dojechać wszędzie.
W drodze do miejscowości Uste-Kirovskoye, bardzo żałowałem, że nie mam takiego Land Rovera, ani cokolwiek innego z napędem na cztery koła.
A kiedy wracałem już z Rosji do domu to pomyślałem, że nie sztuką jest pojechać na wyprawę do Rosji wypasionym Land Roverem, potem wrócić i opowiadać czego to się nie dokonało. Sztuką jest pojechać starą Fiestą do miejscowości takiej jak Uste-Kirovskoye i wrócić. Co nam się udało i będziemy to długo wspominać, w ciemne zimowe wieczory snując barwne opowieści przy ciepłym kominku.

Nie tak dawno temu żyła sobie kobieta, która pracowała na całkiem dobrym stanowisku, zarabiała jakieś tam pieniądze i miała jakieś udziały w jakimś interesie. Gdy osiągnęła taki wiek, kiedy dzieci mają już własne dzieci, nie trzeba już pracować, stwierdziła, że ma już dość miasta w którym mieszkała i pracowała i postanowiła wrócić tam gdzie żyła w czasach młodości - na głuchą wieś, daleko od cywilizacji. Jak pomyślała, tak też zrobiła. Rzuciła pracę w swoim "korpo", sprzedała udziały, odkupiła swój rodzinny dom i w nim ponownie zamieszkała. Ta kobieta, to babcia mojej żony.



Najpierw jedzie się normalną główną drogą, w kierunku Wołogdy, w pewnym momencie trzeba z niej zjechać i przejechać jakieś 65 km drogą też niby asfaltową, ale niestety dziurawą jak po bombardowaniu, do miejscowości Pestowo. Tutaj trzeba zaopatrzyć się w prowiant, bo sklepów już więcej nie będzie. 
Z Pestowa to już tylko jakieś 26 km piaszczystą drogą przez las i jesteśmy u celu.
Jeśli jest sucho przejeżdża się ją spokojnie. My mieliśmy dużego pecha, bo trafiliśmy tutaj tuż po ulewie. Jadąc przez las na zmianę:
- modliłem się w duchu żeby samochód nie zgasł, zakopał się i nie wpadł w jakąś dziurę;
- żałowałem, że nie jestem posiadaczem Land Rovera bądź innego podobnego pojazdu;
- przeklinałem mojego teścia, który nic nie powiedział, że ta droga to taki koszmar (on jechał nią dwie godziny wcześniej przed ulewą).
Niestety zdjęcia nie oddają grozy sytuacji jaka wtedy panowała.


Za to pobyt na wsi wynagrodził to co przeżyliśmy dojeżdżając do niej. Był to dla mnie jakby powrót do przeszłości, w czasy dzieciństwa, kiedy spędzałem wakacje na wsi.
Gdzie domy były drewniane i droga piaszczysta


Czasów, kiedy nikomu nie przeszkadzało to że kąpało się zwykle raz w tygodniu, co prawda nie w bani.


Gdzie krowy codziennie maszerowały kilka razy drogą, tam i z powrotem.


Gdzie na całą wieś był tylko jeden telefon, co prawda nie na słupie tylko u sołtysa.


Kiedy na motorze jeździło się bez kasku, prawa jazdy i wymaganego limitu wiekowego.


Woda była czysta.


Całe dnie spędzało się na zabawie.


W domu na ścianach były makatki i pełno świętych obrazków, za to nie było internetu.




czwartek, 15 grudnia 2016

Może Tichwin? - Тихвин

Gdyby nie to, że z tego miasta pochodzi mój teść i nadal mieszka tutaj jego rodzina, która przyjęła nas pod swój dach to pewnie nigdy bym tutaj nie trafił. Może nawet nie dowiedziałbym się że istnieje miasto Tichwin. Może gdybym był muzykologiem, to może usłyszałbym o tym, że urodził się tutaj Rimski-Korsakow. Może.
Ale gdyby może czasem, ktoś przejeżdżał drogą A-114 z Wołogdy na północ, np. w kierunku Petersburga, to zamiast jechać obwodnicą, może wpaść na parę godzin do miasta.


Samo w sobie, miasto nie jest ciekawe, bloki jak wszędzie. Przy wjeździe  można zauważyć parę starszych ciekawych domów. Nie są one jednak tą atrakcją, dla której warto tu się zatrzymać.


Ale, zanim dojdziemy do głównej atrakcji - ciekawostka. Nazwa miasta to kombinacja dwóch słów z języka wepskiego "tikh" i "vin" jedno oznacza drogę, drugie targ - "droga na targ"? A język wepski? Ktoś słyszał? Może wystarczy cytat z Wiki "język uralski z bałtyckofińskiej grupy językowej używany przez Wepsów". Tak podaje jedno źródło, inne źródło podaje zupełnie inne pochodzenie nazwy miasta - już nie tak egzotyczne, bo pochodzące z jęz. rosyjskiego.

Może, już przedstawmy główną atrakcję. Co nią może być? W małym mieście, gdzieś w Rosji. 


Może cerkiew? 

Może cudami słynąca ikona?



Może dzwonnica?


Może mury obronne?


Może jezioro?

Można to wszystko razem zebrać i wtedy wyjdzie nam - Monaster Zaśnięcia Matki Bożej - Тихвинский Богородичный Успенский монастырь. O jego budowie zadecydował sam Iwan IV Groźny. Wcześniej w XIV wieku cudownie pojawiła się tu cudowna ikona. Klasztor oblegali wielokrotnie Szwedzi, oczywiście nigdy go nie zdobyli - skąd to znamy?. Komuniści klasztor zamknęli, ikona wyjechała do Rygi, potem do USA. Na początku XXI wieku, klasztor otworzono, odnowiono, ikona wróciła na swoje miejsce.


,


A gdyby komuś znudziły się typowo rosyjskie atrakcje, to na tyłach klasztoru może znaleźć typową, starą angielską budkę telefoniczną.



Na koniec wspomnę, że prawie cały czas lał deszcz.




wtorek, 6 grudnia 2016

Stara Ładoga - Старая Ладога

 Jeśli ktoś, kiedyś będzie jechał z Petersburga na północny wschód w kierunku Petrozawodska, czy dalej Murmańska drogą E105, i nie żal mu dwóch godzin to przed mostem na rzece Wołchow warto skręcić w prawo, potem przejechać jakieś 5 km, żeby trafić do miejscowości Stara Ładoga. 


Zwiedzanie nie zajmie wiele czasu. Główna atrakcja miejscowości to średniowieczna kamienna twierdza, a właściwie jej rekonstrukcja malowniczo położona nad rzeką Wołchow.


Stara Ładoga, która do początku XVIII wieku nazywała się Ładoga może się poszczycić historią, jakiej pozazdrościło by jej wiele znanych i wielkich miast. Założona w VIII wieku, d 800 do 900 roku była jedną z najważniejszych osad handlowych w północno-wschodniej Europie. Wg legendy wódz wikingów Ruryk obrał ją za swoją stolicę i dlatego uważana jest jest za pierwszą stolicę Rusi. Dopiero jego następcy przenieśli stolicę do Nowogrodu, a Ładoga była drugim co do wielkości miastem w Księstwie Nowogrodzkim.




Dzisiaj z czasów świetności niewiele pozostało -  zrekonstruowana twierdza a wewnątrz twierdzy dwie cerkwie datowane na XII wiek oraz małe muzeum. Dzisiaj miejscowość wokół twierdzy to większa wieś licząca podobno 2 tyś. mieszkańców.





My zwiedzaliśmy Starą Ładogę w strugach deszczu, turystów było niewielu i może dlatego też zwiedzanie nie zajęło wiele czasu.