czwartek, 20 grudnia 2012

niby baśń...part 7b

St Catherine

Naszych bohaterów nie przywitano ani rozgrzanym olejem z kamieniami, ani też chlebem i solą. Przywitała ich tabliczka przy drzwiach klasztoru mówiąca, że klasztor jest otwarty dla visitorsów od 9 do 12. Mieli jeszcze około godziny. W tym czasie zdążyli:
- stanąć w kolejce, kupić herbatę a potem ją wypić, zjeść zapasy jedzenia z hotelu oraz stracić pół kanapki na rzecz przyklasztornych kotów

- spotkać rodaków i usłyszeć od nich smutną historię, jak to tamci za ciężkie pieniądze wykupili wczasy w pięknym pięcigwiazdkowym hotelu na brzegu morza, ale po przyjeździe okazało się, że ich biuro podróży było upadło i zakwaterowano ich w jakimś obleśnym hotelu, daleko od wszystkiego i na dodatek nie wiedzieli do jakiego miasta w ich ojczyźnie przywiezie ich powrotny samolot,

- pójść do sklepu z pamiątkami i przeczytać w mądrej książce trochę o klasztorze, ponieważ ich przewodnik nie był zbyt rozmowny a tematu historii klasztoru nie poruszał wcale;

- chcieli usiąść i odpocząć ale wszystkie zacienione miejsca były już pozajmowane

Kiedy otwarto drzwi do klasztoru, ruszyli wraz z całym tłumem.

Aby jak najszybciej zobaczyć krzew w którym Pan pokazał się Mojżeszowi.

Zobaczyli też wnętrze cerkwi, gdzie nie można było fotografować napisów w języku rosyjski opisujących miejsca gdzie należy wrzucać pieniądze. Niestety nie zobaczyli :
- Kaplicy Krzewu Gorejącego, która znajduje się za ikonostasem, i którą można oglądać tylko po uzyskaniu zezwolenia i gdzie właśnie Mojżesz po raz pierwszy był świadkiem obecności Boga;
- Kaplicy św. Tryfona, zwanej Domem Czaszek z poukładanymi kośćmi wielu pokoleń zakonników i pustelników;
- Biblioteki klasztornej, z drugą co do wielkości zaraz po watykańskiej, kolekcją literatury religijnej i manuskryptów.
Nie smucili się jednak z tego powodu. Poszli jeszcze raz do sklepu z pamiątkami, gdzie jakiś młody rosyjski pielgrzym próbował się dowiedzieć, czy krzyżyk który zamierzał chyba nabyć, jest katolicki czy też prawosławny. Główny bohater naszej opowieści już prawie by mu odpowiedział, ale nagle zatrzymała go myśl:
"Na jakim właściwie krzyżu umarł Jezus? Katolickim? Prawosławnym? A może jeszcz jakimś innym? I co On odpowiedziałby temu młodemu człowiekowi."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz