niedziela, 14 października 2012

niby-baśń - part 2

lotniska

Długo rozmyślał nasz bohater nad swoim wyjątkowym snem - podobno każdy śni co noc - ale jeśli on cokolwiek snił, to zwykle rano nic nie pamietał. Znał ze starych ksiąg wiele przykładów pokazujących, że jeśli komuś we śnie Ktoś karze coś robić, to lepiej dla swojego dobra i swoich bliskich posłuchać takiego posłańca i wykonać wszystko co powie a wtedy zakończenie jest zwykle z cyklu "żył długo i szczęśliwie". Niestety nie były to te romantyczne czasy, kiedy wystarczyło przepasać się, zabrać płaszcz i sandały, objuczyć osiołka i wyruszyć w nieznane. Maps.google.pl nie od razu pokazało, że do Kairu jest około 4150 km, pokonanie takiej trasy pieszo z osiołkiem zajęło by jakieś 138 dni. Trochę za długo, jeśli weźmie się pod uwagę, że dysponuje się dwoma, może maksymalnie trzema tygodniami urlopu, a rzucanie nie takiej złej pracy w dobie powszechnego kryzysu finansowego było przedsięwzieciem nazbyt ryzykownym. Osiołek też stanowił problem, po pierwsze w tych czasach i tej krainie był to środek transportu praktycznie niespotykany, a po drugie ostatnio głośny był w mediach przypadek kiedy jakiś wędrowiec podróżujący na osiołku chciał nieść "przesłanie pokoju" po całym świecie. Swoje przesłanie doniósł tylko do miejscowości Medyka, gdzie został zawrócony przez ukraińskie słuzby graniczne z powodów sanitarno-epidemiologicznych.
Można powiedzieć, że dobry duch czy też Dżin czuwał nad naszym bohaterem. Kiedyś wieczorem ot tak załączył komputer, i zobaczył wyjątkową promocję cenową na przeloty do Kairu. Parę tygodni później spakował plecak, kazał zapakować plecaki swoim bliskim i samoczwór stawili się na lokalnym lotnisku imienia zmarłego przywódcy religijnego, gdzie okazało się że samolot będzie miał półtoragodzinne opóźnienie, za co obsługa lotniska bardzo przepraszała. Pewnym zadośćuczynieniem mógł być fakt, że można było całkiem blisko i za darmo poobcować z dwoma artystami znanymi z pieśni o przenoszeniu, czy też nieprzenoszeniu stolicy z jednego miasta do innego oraz związanych z tym procesem problemach. Ponieważ obcowanie było za darmo, artyści nie wykonywali żadnej ze swoich pieśni, choć mieli ze sobą instrumenty muzyczne. Przelot na inne lotnisko, z którego mieli odlecieć do Kairu, trwał trzecią część czasu spędzonego na oczekiwaniu. Tutaj, ponieważ bilet był kupiony promocyjnie, znów trzeba było czekać kilka godzin. Stwierdzili, że warto wykorzystać go na zwiedzenie miasta, które to było stolicą krainy.

Stwierdzili, że powinni zobaczyć kilka ważnych miejsc.

Chcieli posłuchać muzyki Chopina, ale im się nie udało.

Złapał ich ulewny deszcz.

I przemoczył do suchej nitki.

W końcu deszcz się skończył, na niebie nie pojawiła się tęcza. Zamiast niej zjawiło się stado syren, nie na niebie tylko w okolicy znanego i kontrowersyjnego budynku. Uznali to za dobry znak.

Po dniu pełny wrażeń udali się na lotnisko, staneli w kolejce do wejscia do samolotu, oddali paszporty do ostatniej kontroli.
- Alicja, to ty ? Niestety nie możesz lecieć. Twój paszport jest ważny jeszcze tylko dwa miesiące. Przepisy wizowe Egiptu mówią, że paszport musi być ważny minimum trzy miesiące.
- Ale my lecimy tylko na niecałe dwa tygodnie. Mamy powrotne bilety.
- Przykro mi, przepisy mówią o trzech miesiącach ważności paszportu. Proszę przejść na bok i przepuścić innych pasażerów.
cdn?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz