piątek, 29 grudnia 2017

Ratyzbona


Ratyzbona - miasto, które przyciągnęło mnie do siebie swoją nazwą. Polską nazwą, pochodzącą od od pradawnej nazwy celtyckiej Radasbona, która przekształciła się w łacińską Ratisbona. Bo gdyby po polsku nazywała się tak samo jak po niemiecku czyli Regensburg, albo po czesku Řezno to chyba nie chciałbym tak bardzo tutaj przyjechać. Są miasta, które przyciągają mnie ze względu na swoją nazwę. Ratyzbona, Casablanca, Samarkanda, Timbuktu.. Jeszcze nic nie wiedziałem o tym mieście a już wiedziałem, że chcę tutaj przyjechać. Wystarczyło, że usłyszałem nazwę. Ratyzbona. No i wreszcie przyszedł ten dzień. Przyjechałem. Wcześniej trochę poczytałem o tym mieście. Przeczucie nie oszukało mnie. Szkoda tylko, że przyjechałem na tak krótko i tak tak mało poczytałem.



Nie, będę pisał ani o historii, ani o o zabytkach. Od tego są lepsze źródła. Porad praktycznych nie będę też udzielał, bo nocleg można znaleźć na bookingu, dojechać można na różne sposoby i zjeść też można w różnych miejscach za różne pieniądze. Jak mówią - Szukajcie, a znajdziecie.


Są tacy dla których wyznacznikiem tego co warto zobaczyć jest lista Unesco, więc dla nich podaję, że  od 13 lipca 2006 Stare Miasto w Ratyzbonie znajduje się na liście światowego dziedzictwa kultury UNESCO.


No, może przynajmniej zacytuję za wikipedią jakąś legendę (odnoszącą się do pierwszego zdjęcia):

O budowie mostu Kamiennego traktuje legenda, według której główny budowniczy mostu założył się z budowniczym katedry o to, kto pierwszy ukończy prace. Ponieważ budowa katedry posuwała się znacznie szybciej niż konstrukcja mostu, jego budowniczy zawarł pakt z diabłem. W zamian za pomoc, diabeł miał otrzymać pierwsze trzy dusze, które przejdą po gotowym moście. Odtąd prace ruszyły pełną parą i most był wkrótce gotowy, na długo przed katedrą. Kiedy diabeł zażądał zapłaty, sprytny budowniczy przegonił przez most trzy kury. Wściekły diabeł próbował zniszczyć konstrukcję, ale mu się to nie udało. Wedle legendy, wgłębienie widoczne na moście to pozostałość właśnie po czarcim ataku.

W rzeczywistości jednak most był gotowy w 1146 – dużo wcześniej niż katedra, której budowę rozpoczęto dopiero w 1273.

Poniżej moment zawierania paktu z diabłem uwieczniony przez jednego ze średniowiecznych paparazzi.




Miłośnicy ekscentrycznych atrakcji cmentarnych, typu Kutna Hora też mogą znaleźć tu coś interesującego dla siebie.


A poniżej podpowiedź - gdzie można znaleźć te "atrakcje". Jak to mówią - Szukajcie a znajdziecie.


czwartek, 28 grudnia 2017

Kutna Hora

To leżące niespełna godzinę drogi od Pragi historyczne miasto stanowi obowiązkowy punkt odwiedzin dla wielu turystów przyjeżdżających do stolicy. Czytam w jednym z przewodników. Dzięki swemu bogactwu stała się drugim po Pradze miastem w Czechach. Czytam dalej. Miejsca, które warto zobaczyć - poleca przewodnik - : Katedra św. Barbary - unikatowe dzieło architektury gotyckiej, wpisane w 1955 na listę Unesco.





W dalszej kolejności przewodnik wymienia jeszcze wiele innych kościołów, klasztorów, pałaców, dworów i fontann wartych zobaczenia w tym zacnym mieście.



Ale tak naprawdę to pewnie 98% turystów którzy przyjeżdżają do Kutnej Hory chce zobaczyć przede wszystkim to co przewodnik wymienia na ostatnim miejscu pośród rzeczy wartych zobaczenia w tym mieście. Wygląda to tak:





Zastanawialiśmy się, czy nasz 4.5 letni syn może to zobaczyć. Zdecydowaliśmy, że tak ale po wcześniejszym wyjaśnieniu że zobaczy tutaj kości martwych ludzi. Kupując bilet zapytałem czy można robić zdjęcia, uprzejma Pani wyjaśniła, że owszem ale bez lampy. Czym był przejęty nasz syn oglądając te wszystkie "dziwy" - tym właśnie, że turyści robią zdjęcia z lampą, a przecież pani powiedziała, że nie wolno.


Kutna Hora to pewnie bardzo ładne miasteczko, ale trudno zauważyć to grudniu kiedy leje i temperatura wynosi jakieś +1C




środa, 27 grudnia 2017

Ołomuniec



Ołomuniec to miasto leżące tylko 260 km od Krakowa, niecałe 3 godziny jazdy samochodem, wielokrotnie mijane w czasie podróży w dalsze zakątki Europy.  Przeczytałem gdzieś, że jest drugim po Pradze największym skupiskiem zabytków w Republice Czeskiej. Jest na liście Unesco. Miałem kiedyś gości z Couchsurfingu, którzy tu mieszkali i bardzo zachęcali do odwiedzenia Ołomuńca. No i był program Makłowicza, chyba o Morawach, w którym to programie pokazywał to miasto i prezentował najbardziej znaną kulinarną atrakcję - ołomunieckie twarożki. Wszystko to, a szczególnie te twarożki bardzo zachęcały do odwiedzenia miasta, ale jakoś się to nie udawało. Aż do końca roku 2017, kiedy to stwierdziliśmy, że bilety na samolot bardzo podrożały i trzeba gdzieś na tradycyjną poświąteczną podróż wybrać się samochodem gdzieś bliżej.

Może znów zbyt wiele oczekiwaliśmy. Rynek jest ładny, ale może przez to że stało na nim mnóstwo zamkniętych drewnianych bud - pozostałości po zakończonym jarmarku bożonarodzeniowym - wyglądał tak sobie. Ratusz był w rusztowaniach. Bardzo śpieszyliśmy się, żeby zdążyć wejść na wieżę ratuszową przed zamknięciem - niestety okazało się, że jest w ogóle w tym dniu nieczynna. A największa atrakcja czyli Kolumna Trójcy Przenajświętszej okazała  się mniej okazała i zachwycająca niż się spodziewaliśmy.


Za to zachwyceni byliśmy jedną z wielu fontann jakie znajdują sie w obrębie Starego Miasta - fontanna Ariona.









Odwiedziliśmy też katedrę św. Wacława ze 100 metrową wieżą, na która nie weszliśmy.


No i najważniejsze, cały czas szukaliśmy lokalnej atrakcji czyli serków. Raz przez przypadek mało nie kupiliśmy jakiegoś włoskiego myśląc, że to ten właściwy. W końcu w jednej z kamienic na Rynku, na przeciwko ratusza znaleźliśmy.

Wygląda to tak:



Jak pachnie - przekonaliśmy się wjeżdżając do Ołomuńca - od razu wiadomo, że robi się tutaj sery - chwilę zastanawialiśmy się czy aby nie zawrócić. Jak smakuje? No coż... jak to mówią "de gustibus..." nie polecam kupwać dużo od razu. Może najpierw jeden i spróbować. Ale im więcej się go je tym smakuje lepiej. Niestety wrażenia zapachowe nie polepszają się z czasem.

Z informacji praktycznych - to można parkować w centrum, ale są parkomaty które przyjmują tylko sumę będącą wielokrotnością opłaty za godzinę - czyli wrzucam 30 koron stoję godzinę, wrzucam 60 stoję dwie. Niestety nie mogę wrzucić 50 koron i stać godzinę i 40 minut.