środa, 18 stycznia 2017

Pieczory - Monaster Pskowsko-Pieczerski


Tuż przy granicy rosyjsko-estońskiej, ok 50 km na zachód od Pskowa znajduje się jeden z najbardziej znanych i najważniejszych rosyjskich klasztorów prawosławnych, mający za sobą ponad 500 letnią historię i nieprzerwanie w tym czasie działający,  Monaster Pskowsko-Pieczerski.


Kiedy przyjechałem tutaj pierwszy raz był styczeń, niedziela - prawosławni obchodzili Święto Chrztu Pańskiego. Kończyło się właśnie nabożeństwo. Wszędzie było pełno śniegu. Prawdziwa zima.



Pamiętam, że mieliśmy dobrą zabawę obserwując jak tłum ludzi walczy o to, żeby jak najszybciej zdobyć trochę wody święconej. Nie było walki w dosłownym sensie, ale każdy chciał jak najszybciej dobiec do wiader z wodą święconą, przy okazji były jakieś przepychanki, słowne utarczki. Potem zadowoleni wychodzili, niosąc plastikowe kanistry i butelki z cenną zawartością. Niezbyt wiele pamiętam, a przecież to było tylko osiem lat temu. Dlatego też aby wszystkiego nie zapomnieć  postanowiłem pisać o moich podróżach, głównie dla siebie. 


Kiedy przyjechałem tutaj drugi raz był lipiec, jakiś zwykły powszedni dzień. Pogoda była piękna, świeciło słońce, na niebie parę chmur. Sielanka.



Dochodziła dwunasta, przed jakimś mniej głównym wejściem do klasztoru, tuż obok dzwonnicy zgromadził się niewielki tłum. Kobiety oczywiście z chustami na głowach. W tym tłumie też my. 


  
Za chwilę mieliśmy wejść do słynnych podziemi - pieczar, od których klasztor i miejscowość w której się znajduje noszą swoje imię, a które to - pieczary znajdują się pod klasztorem. Mieliśmy szczęście bo te podziemia do tej pory były zamknięte dla zwiedzających. Zostały otwarte dla szerszej publiczności niedawno, nie wiadomo na jak długo. A tak na prawdę wcale nie są otwarte dla turystów, nie sprzedaje się biletów wstępu. To w czym mieliśmy za chwilę uczestniczyć, to nie miała być wycieczka, ale coś w rodzaju pielgrzymki, na którą trzeba było się wcześniej zapisać w klasztorze, przy okazji składając jakąś ofiarę pieniężną. Dobrze mieć rodzinę albo znajomych. Gdybyśmy byli zwykłymi turystami z ulicy, na pewno nie udało by nam się tutaj wejść.


Wybiła dwunasta. Wyszło kilku mnichów, w oknach dzwonnicy pojawili się jacyś mężczyźni, zaczęli ciągnąć za sznury i linki, zaczął się kilkuminutowy koncert na dzwony.


Po zakończeniu koncertu, otworzyły się drzwi pod którymi staliśmy, wyszedł jakiś mnich i zaczął wyczytywać z listy nazwiska. Wyczytani mogą wejść za drzwi. Wszyscy weszli. Drzwi zostają zamknięte, zapada zupełna ciemność, którą za chwilę trochę rozjaśnią cienkie świeczki, trzymane przez uczestników tej wycieczko-pielgrzymki. Wtedy właśnie mnich rozpoczyna swoją opowieść.
Jest XIV wiek, wszędzie dokoła rośnie gęsty las. Dwóch myśliwych z pobliskiego Izborska, ojciec i syn wybrali się na polowanie. W pewnym momencie, w głębi lasu, niedaleko potoku usłyszeli głosy "śpiewających niewypowiedzianie pięknie", opowieść nie precyzuje, kto mógł tak śpiewać, ale domyślić się można, że chodzi zapewne o chóry anielskie. Jednocześnie myśliwi poczuli piękny zapach kadzidła. Można by to potraktować jako fantazję bądź halucynację spowodowaną działaniem jakichś roślin gdyby nie następne wydarzenie. Jakiś czas później mieszkający w okolicy chłop karczował las na zboczu góry. Jedno z powalonych drzew padając pociągnęło za sobą kilka innych. Pod korzeniami jednego z nich otworzyło się wejście do jaskini, a nad wejściem pojawił się napis: “Богом зданныя пещеры” "Jaskinie stworzone przez Boga".Wieść o cudownych wydarzeniach rozniosła się po prawosławnym świecie i wkrótce przybyli tu mnisi, uchodźcy z Kijowsko-Pieczerskiej Ławry, którzy uciekali daleko na północ chroniąc się w Pskowie i okolicach przed najazdami Tatarów Krymskich. Za oficjalną datę założenia Pskowsko-Pieczerskiego Klasztoru przyjmuje się rok 1473, kiedy w jednej z jaskiń została oficjalnie poświęcona cerkiew. Mnichów przybywało, okoliczna szlachta hojnie sponsorowała, klasztor się rozrastał, przybywało cerkwi, budowli pomocniczych, po jakimś czasie został otoczony murem z basztami i zaczął pełnić funkcję nie tylko religijną ale i wojskową broniąc zachodnich granic Państwa Moskiewskiego przed wojskami polskimi, szwedzkimi.


Dziś klasztor to cały zespół kilku cerkwi, dzwonnic i budynków pomocniczych otoczonych murami obronnymi.

Kompleks jaskiń, pieczar nazywanych "Богом зданные пещеры" to dzisiaj labirynt podziemnych korytarzy o łącznej długości około 200 metrów używanych od wieków do czasów dzisiejszych jako klasztorny cmentarz, w którym oprócz mnichów chowani byli przedstawiciele okolicznej szlachty, członkowie znamienitych rodzin. Łącznie w pieczarach pochowano ponad 10 tysięcy osób. Panuje tutaj stała temperatura +10 stopni i specyficzny mikroklimat. Trumny są układane w komorach wykopanych w ścianach jaskiń, jedna na drugą. Nie są niczym, zasypywane - ani piaskiem ani ziemią. Mimo to w jaskiniach nie czuć żadnego zapachu. Mikroklimat tu panujący powoduje, że ciała się nie psują. Pewnie też dlatego żeby nie zepsuć tego mikroklimatu, nie jest łatwo się tutaj dostać. Podobno radzieccy uczeni, próbowali wyjaśnić przyczynę która powoduje, że ciała się nie psują, ale nie doszli do żadnych wniosków. Opowiedział też mnich - inną krew w żyłach mrożącą historię o innych radzieckich uczonych, którzy chcieli przebadać trumnę jakiejś świętej, i z trumny zaczął się wydobywać ogień, który wystraszył radzieckich uczonych...
To wszystko to opowieści mnicha, który nas oprowadzał, nie może oczywiście zabraknąć informacji, że klasztor, no i oczywiście podziemia odwiedził w którymś tam roku prezydent Rosji Władimir Władimirowicz Putin.
Po jakichś 40 minutach opuszczamy podziemia, dla jednych wycieczka, bardzo specyficzna wycieczka dla innych pielgrzymka dobiegła końca.

Dla bardziej zainteresowanych oficjalna strona klasztoru
http://www.pskovo-pechersky-monastery.ru

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz