Albania jakoś mi się nie spodobała. Właściwie to nie wiem dlaczego. Przyroda i krajobrazy ładne, ludzie bardzo mili, jedzenie dobre i niedrogie, żadnych złych przygód i złych wspomnień. Może po prostu we łbie mi się już od tych podróży przewróciło i zdziwiam.
W Albanii podobało mi się miasto o nazwie Gjirokastra. Pojechaliśmy tam, po pierwsze bo było po drodze z pierwszego naszego miejsca odpoczynku na południu - czyli z Ksamilu do drugiego naszego miejsca odpoczynku do Golem. A po drugie jest to miasto wpisane na listę Unesco. A jak wiadomo, lista Unesco jest to coś co sprawdzam kiedy chcę jechać do jakiegoś kraju i nie wiem co chcę zobaczyć. W przypadku Albanii lista ta jest jeszcze krótsza niż w przypadku Serbii, są na niej właściwie tylko trzy pozycje i wśród nich Gjirokastra.
Jeśli chodzi o informacje praktyczne, to co mogę polecić to to żeby zaparkować wcześniej, niż w centrum - będą po prawej i lewej parkingi i trochę się przespacerować do centrum bo nie jest daleko.
Trzeba koniecznie pospacerować wąskimi uliczkami, zwracając uwagę czym są pokryte dachy domów.
Wejść na górę i zobaczyć twierdzę a po drodze do twierdzy kupić sobie w barze bardzo dobre i tanie burki (nie mam na myśli wcale strojów kobiecych).
W twierdzy warto znaleźć grób jakiegoś Baby i zaglądnąć przez okno.
Byliśmy tu może parę godzin, a mamy stąd chyba najmilsze wspomnienia z Albanii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz